23. Zwiadowcy. Księga 5

Moja przygoda ze "Zwiadowcami" zaczęła się już jakiś czas temu, ale nie mając dotychczas okazji przeczytania kolejnych tomów, odkładałam lekturę w czasie. W końcu jednak postanowiłam kontynuować przerwaną serię i tym oto sposobem, zagłębiłam się w 5 tom.

Marzenie Willa nareszcie się spełniło i został pełnoprawnym Zwiadowcą. Otrzymawszy przydział do lenna na wyspie Seacliff, z początku pełen zapału, powoli zaczyna się nudzić, gdy w jego rejonie nie dzieje się zbyt wiele. Wszystko jednak się zmienia, kiedy dawna przyjaciółka z dzieciństwa, Allys, zostaje przysłana z wiadomością o niezwykle tajnej misji, w wyniku której bohater trafia na Północ do lenna Norgate, , by odkryć prawdę, o krążących po rejonie plotkach o tajemniczym czarnoksiężniku i ujawnić spisek, który może pogrążyć cały Araluen w ogniu wojny.

I co ja mogę napisać o "Zwiadowcach"? Nie znam osoby, która nie uwielbiałaby tej serii, a ja nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Jest to powieść niezwykła, w głównej mierze, dzięki niesamowitym, świetnie wykreowanym bohaterom, których znajdziecie tutaj całą gamę i każdy z nich zasługuje na chwilę uwagi, bo ma czytelnikowi coś istotnego do przekazania. Nie mogę również pominąć faktu, że jest to druga, zaraz po "Percym Jacksonie" seria, nad którą tyle się napiszczałam, a to wszystko w głównej mierze właśnie przez samych bohaterów oraz ich zachowania. Już dawno nie zdarzyło mi się, żebym reagowała wręcz nadmierną ekscytacją, na samo pojawienie się postaci, albo chociaż wzmiankę o niej. Bohaterowie "Zwiadowców" mają w sobie coś takiego, że czytelnik reaguje najszczerszą radością i przeogromnym uśmiechem na ustach w chwilach, gdy tylko pojawiają się po dłuższej nieobecności na powrót w powieści i juz za ten fakt, autorowi należą się ogromne gratulacje.

Ale poza bohaterami istnieją również inne czynniki, świadczące o tej powieści, prawda? Ale cóż... Tutaj również nie ma się to czego przyczepić, ponieważ John Flanagan to prawdziwy mistrz słowa. Przede wszystkim jego styl i barwny w opisy i dialogi język, dzięki któremu z łatwością przekazuje wszytko czytelnikowi, jest doprawdy po prostu niesamowity. Ale przede wszystkim jestem pod wrażeniem jak doskonale, wykreował stworzony przez siebie świat i z jaką łatwością wplata w niego niesamowicie poprowadzoną fabułę. Wątek tajemnicy, czającej się gdzieś w głębi mrocznego lasu otaczającego Macindaw, nie raz wywoływał dreszcz podniecenia i ekscytacji na moich plecach.

"Zwiadowcy" to przecudowny cykl i nie muszę przekonywać do jego lektury żadnego fana tej serii, ponieważ poziom kolejnych tomów nie spada ani o jotę, a mam wręcz wrażenie, że im dalej posuwa się akcja, tym bardziej nie można oderwać się od kolejnych tomów. Czym więc przede wszystkim wyróżnia się ten tom na tle poprzednich? Przede wszystkim wątkiem tajemnicy i samą ideą Zwiadowcy - Szpiega, która, choć nieco przewidywalna, jest dość niezwykła i została bardzo dobrze poprowadzona będąc przyjemną odmianą. A jeżeli jeszcze nie mieliście styczności z tą serią, radzę to prędko nadrobić, bo niewiele jest takich powieści, które tak pochłaniają już od pierwszych stron i utrzymują wysoki poziom, z każdym kolejnym tomem stając się coraz wspanialszymi.

Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 385
Ocena: 10/10

Komentarze