44. Zły król
Kiedy kilka miesięcy temu miałam styczność z "Okrutnym księciem", książka ta całkowicie i zupełnie mnie oczarowała i wprost nie mogłam się doczekać premiery drugiego tomu. Niestety z czasem mój zapał osłabł, a choć w dalszym ciągu pamiętałam niesamowite uczucia, które targały mną przy lekturze pierwszego tomu, kiedy dzięki uprzejmości wydawnictwa jaguar w moje ręce trafił "Zły król" miałam problem, by przemóc się do jego lektury. Jednak w końcu na wakacjach, ostatecznie się udało i pochłonęłam tą książkę niemal w jeden dzień!
Od wydarzeń z poprzedniego tomu minęło już pięć miesięcy i Jude zaczyna powoli odczuwać, że kończy jej się czas. Ma zbyt wiele do zrobienia i zbyt wielki ciężar do udźwignięcia na swoich barkach, którym nie może podzielić się z nikim innym. Na dworze królewskim ma miejsce jeszcze większa ilość intryg niż dotychczas, a niepokorny król tylko przysparza głównej bohaterce problemów. Jude musi pociągnąć za wiele sznurków, by pozostać u szczytu i dalej sprawować kontrolę, próbując przy tym zażegnać zarzewie konfliktu między ziemią a morzem, spychając przy tym wszystkie uczucia w głąb serca. Ale czy to wystarczy?
"To pierwsza rzecz, jakiej musisz się nauczyć – jak wykrzesać z siebie tę siłę. Będziesz przy tym cierpieć. Ale ból daje siłę."
Po lekturze pierwszego tomu, a zwłaszcza po zakończeniu, które zwaliło mnie z nóg, miałam olbrzymie oczekiwania względem drugiego tomu. I cóż... Niestety na wstępie odrobinę się rozczarowałam, ponieważ sam początek był niesamowicie nudny i bardzo mi się dłużył. Jednak kiedy powróciłam do lektury tej książki po około 100 stronie, nie mogłam się oderwać i przez cały lot samolotem, czytałam z zapartym tchem. Ten wstęp, był moim zdaniem za długi i autorka mogłaby go skrócić i dać więcej miejsca na późniejszą akcję, szczególnie że niektóre ciekawe wątki, które można było w mojej opinii bardziej rozwinąć, zostały skrócone do minimum, ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu. Ale będąc całkowicie szczerą, jest to chyba jedyna cecha tej powieści do której mogłam się przyczepić.
"Mam nadzieję, że to im nie daje spokoju: przecież kłamię. Bądź co bądź, skoro najczęściej ciskaną przez nich we mnie obelgą jest moja śmiertelność, oto moja riposta. Ja także jestem stąd i znam zasady gry. Może nawet znam je lepiej, gdyż wy macie je we krwi, a ja musiałam się ich nauczyć. Być może znam je lepiej, bo wam trudniej je złamać."
A więc skoro już ponarzekałam, to pora się pozachwycać. W pierwszej kolejności wspomnę o fantastycznym stylu autorki, pełnym opisów i dialogów, które doskonale się ze sobą łączą tworząc naprawdę przyjemną całość, która zachwyciła mnie jako czytelnika. Oprócz tego, ponownie mamy możliwość wejść w wyjątkową i niepowtarzalną krainę elfów, wykreowaną przez Holly Black. Poznajemy go coraz lepiej, zanurzając się głębiej w świat intryg, polityki, podstępów i magii, który zachwyca swoją różnorodnością. Autorka ukazuje nam oblicza tej rzeczywistości, o których dotychczas nie wiedzieliśmy, a które rozbudowują wykreowany przez nią świat, tak, że niemalże można go dotknąć i poczuć jego obecność na własnej skórze.
Jednak w tym tomie, postacią, która zachwyciła mnie przede wszystkim był Cardan, który choć z pozoru pozostał taki sam, w rzeczywistości znacząco się zmienił. To właśnie jego przemiana, która sprawiła że bohater wydawał się zupełnie inny, a jednocześnie w dalszym ciągu zachował charakterystyczne dla niego cechy, sprawiła, że wprost nie mogłam oderwać się od lektury, wyczekując, aż pojawi się na kartach powieści i po raz kolejny zaskoczy mnie swoim zachowaniem, wywracając tok fabuły o 180 stopni. I wiecie co wam powiem? To ile razy, Cardan mnie zaskoczył, wprost przechodziło ludzkie pojęcie i niemal za każdym razem przyprawiało mnie niemalże o zawał serca. Ja już nawet nie wypowiem się o zakończeniu, które kompletnie zmiotło mnie z nóg i w dalszym ciągu nie mam pojęcia, jak bohater tego dokonał. To jak bardzo Cardan dojrzał i zmienił się w przeciągu zaledwie jednego tomu, sprawia, że nie mogę wyjść wprost z podziwu nad pisarskim kunsztem Black, która odwala naprawdę kawał dobrej roboty, tworząc tak niesamowitych i niejednorodnych bohaterów, którzy potrafią zaskoczyć czytelnika, w najmniej spodziewanym momencie.
"Władzę o wiele łatwiej zdobyć niż ją utrzymać."
Od wydarzeń z poprzedniego tomu minęło już pięć miesięcy i Jude zaczyna powoli odczuwać, że kończy jej się czas. Ma zbyt wiele do zrobienia i zbyt wielki ciężar do udźwignięcia na swoich barkach, którym nie może podzielić się z nikim innym. Na dworze królewskim ma miejsce jeszcze większa ilość intryg niż dotychczas, a niepokorny król tylko przysparza głównej bohaterce problemów. Jude musi pociągnąć za wiele sznurków, by pozostać u szczytu i dalej sprawować kontrolę, próbując przy tym zażegnać zarzewie konfliktu między ziemią a morzem, spychając przy tym wszystkie uczucia w głąb serca. Ale czy to wystarczy?
"To pierwsza rzecz, jakiej musisz się nauczyć – jak wykrzesać z siebie tę siłę. Będziesz przy tym cierpieć. Ale ból daje siłę."
Po lekturze pierwszego tomu, a zwłaszcza po zakończeniu, które zwaliło mnie z nóg, miałam olbrzymie oczekiwania względem drugiego tomu. I cóż... Niestety na wstępie odrobinę się rozczarowałam, ponieważ sam początek był niesamowicie nudny i bardzo mi się dłużył. Jednak kiedy powróciłam do lektury tej książki po około 100 stronie, nie mogłam się oderwać i przez cały lot samolotem, czytałam z zapartym tchem. Ten wstęp, był moim zdaniem za długi i autorka mogłaby go skrócić i dać więcej miejsca na późniejszą akcję, szczególnie że niektóre ciekawe wątki, które można było w mojej opinii bardziej rozwinąć, zostały skrócone do minimum, ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu. Ale będąc całkowicie szczerą, jest to chyba jedyna cecha tej powieści do której mogłam się przyczepić.
"Mam nadzieję, że to im nie daje spokoju: przecież kłamię. Bądź co bądź, skoro najczęściej ciskaną przez nich we mnie obelgą jest moja śmiertelność, oto moja riposta. Ja także jestem stąd i znam zasady gry. Może nawet znam je lepiej, gdyż wy macie je we krwi, a ja musiałam się ich nauczyć. Być może znam je lepiej, bo wam trudniej je złamać."
A więc skoro już ponarzekałam, to pora się pozachwycać. W pierwszej kolejności wspomnę o fantastycznym stylu autorki, pełnym opisów i dialogów, które doskonale się ze sobą łączą tworząc naprawdę przyjemną całość, która zachwyciła mnie jako czytelnika. Oprócz tego, ponownie mamy możliwość wejść w wyjątkową i niepowtarzalną krainę elfów, wykreowaną przez Holly Black. Poznajemy go coraz lepiej, zanurzając się głębiej w świat intryg, polityki, podstępów i magii, który zachwyca swoją różnorodnością. Autorka ukazuje nam oblicza tej rzeczywistości, o których dotychczas nie wiedzieliśmy, a które rozbudowują wykreowany przez nią świat, tak, że niemalże można go dotknąć i poczuć jego obecność na własnej skórze.
"Łatwo jest narażać własne życie, czyż nie? Łatwo oswoić się
z niebezpieczeństwem, które zagraża nam samym. Jednak strateg musi czasem
narazić też innych, nawet tych, których kocha."
Przeżyłam prawdziwą ekscytację mogąc ponownie spotkać się z Jude, która wywarła na mnie tak ogromne wrażenie w pierwszym tomie, choć z pewnego rodzaju lękiem podchodziłam do jej kreacji, bojąc się że autorka zniszczy tak niepowtarzalną bohaterkę. Jednak ku mojej ogromnej uldze, te obawy były całkowicie bezpodstawne, ponieważ Jude tylko bardziej się rozwinęła. Obserwowałam ją w różnych ekstremalnych sytuacjach, z których wychodziła zachowując twarz i patrzyłam jak bierze na swoje barki ciężar, którego nie daje rady samodzielnie unieść, a mimo wszystko robi wszystko co w jej mocy, by przetrwać na dworze i nie dopuścić do rozlewu krwi. Mam wrażenie, że z każdą kolejną stroną uwielbiałam ją coraz bardziej i już nie mogę doczekać się ponownego spotkania, które będzie możliwe, w trakcie lektury 3 tomu.
Przeżyłam prawdziwą ekscytację mogąc ponownie spotkać się z Jude, która wywarła na mnie tak ogromne wrażenie w pierwszym tomie, choć z pewnego rodzaju lękiem podchodziłam do jej kreacji, bojąc się że autorka zniszczy tak niepowtarzalną bohaterkę. Jednak ku mojej ogromnej uldze, te obawy były całkowicie bezpodstawne, ponieważ Jude tylko bardziej się rozwinęła. Obserwowałam ją w różnych ekstremalnych sytuacjach, z których wychodziła zachowując twarz i patrzyłam jak bierze na swoje barki ciężar, którego nie daje rady samodzielnie unieść, a mimo wszystko robi wszystko co w jej mocy, by przetrwać na dworze i nie dopuścić do rozlewu krwi. Mam wrażenie, że z każdą kolejną stroną uwielbiałam ją coraz bardziej i już nie mogę doczekać się ponownego spotkania, które będzie możliwe, w trakcie lektury 3 tomu.
"Ona też lubiła, gdy ogarniał ją gniew. Lepiej się wściekać,
niż się bać. Lepiej niż pamiętać, że jest się śmiertelną istotą pośród
potworów. Tu już nie było opcji dodatkowych kółeczek."
Jednak w tym tomie, postacią, która zachwyciła mnie przede wszystkim był Cardan, który choć z pozoru pozostał taki sam, w rzeczywistości znacząco się zmienił. To właśnie jego przemiana, która sprawiła że bohater wydawał się zupełnie inny, a jednocześnie w dalszym ciągu zachował charakterystyczne dla niego cechy, sprawiła, że wprost nie mogłam oderwać się od lektury, wyczekując, aż pojawi się na kartach powieści i po raz kolejny zaskoczy mnie swoim zachowaniem, wywracając tok fabuły o 180 stopni. I wiecie co wam powiem? To ile razy, Cardan mnie zaskoczył, wprost przechodziło ludzkie pojęcie i niemal za każdym razem przyprawiało mnie niemalże o zawał serca. Ja już nawet nie wypowiem się o zakończeniu, które kompletnie zmiotło mnie z nóg i w dalszym ciągu nie mam pojęcia, jak bohater tego dokonał. To jak bardzo Cardan dojrzał i zmienił się w przeciągu zaledwie jednego tomu, sprawia, że nie mogę wyjść wprost z podziwu nad pisarskim kunsztem Black, która odwala naprawdę kawał dobrej roboty, tworząc tak niesamowitych i niejednorodnych bohaterów, którzy potrafią zaskoczyć czytelnika, w najmniej spodziewanym momencie.
"Władza to możność zdobycia tego,
czego pragniemy. Władzę mamy wtedy, gdy to my jesteśmy w stanie decydować. W
jaki zaś sposób można zdobyć władzę? Władzę zdobywamy, biorąc ją sobie."
Na samym końcu chciałam jeszcze powiedzieć kilka słów o relacji Jude i Cardana, która rozwija się coraz bardziej, przyprawiając mnie nie raz o szybsze bicie serca i drżenie rąk. Nie jest to typowa relacja romantyczna [NA SZCZĘŚCIE!] a przypomina bardziej love-hate relationship, które jest naprawdę przyjemną i odświeżającą odmianą wśród książek młodzieżowo fantastycznych. Ta relacja nieraz mnie zaskakiwała i przyprawiała o bóle głowy, gdy próbowałam nadążyć za akcją, ale już dawno nie przeżywałam takiej ekscytacji na myśl o jakimkolwiek wątku romantycznym. Niewątpliwą jego zaletą jest również fakt, że nie wysuwa się on na pierwszy plan. Czytelnik przez cały czas lektury ma świadomość jego istnienia, jednak nie przeszkadza on w płynnym prowadzeniu fabuły, a wręcz przeciwnie, doskonale go uzupełnia.
Na samym końcu chciałam jeszcze powiedzieć kilka słów o relacji Jude i Cardana, która rozwija się coraz bardziej, przyprawiając mnie nie raz o szybsze bicie serca i drżenie rąk. Nie jest to typowa relacja romantyczna [NA SZCZĘŚCIE!] a przypomina bardziej love-hate relationship, które jest naprawdę przyjemną i odświeżającą odmianą wśród książek młodzieżowo fantastycznych. Ta relacja nieraz mnie zaskakiwała i przyprawiała o bóle głowy, gdy próbowałam nadążyć za akcją, ale już dawno nie przeżywałam takiej ekscytacji na myśl o jakimkolwiek wątku romantycznym. Niewątpliwą jego zaletą jest również fakt, że nie wysuwa się on na pierwszy plan. Czytelnik przez cały czas lektury ma świadomość jego istnienia, jednak nie przeszkadza on w płynnym prowadzeniu fabuły, a wręcz przeciwnie, doskonale go uzupełnia.
"Kłamstwa pojawiają się nawet tam, gdzie nie ma kłamców."
"Zły król" to długo wyczekiwana kontynuacja "Okrutnego księcia", który zachwycił wielu czytelników na całym świecie. Drugi tom posiadał co prawda kilka mankamentów, które mogą przeszkadzać w lekturze, szczególnie po emocjonującym finale pierwszego tomu, jednak mimo tego, był niemal równie fantastyczny, czego doskonałym dowodem jest niesamowite, zwalające wprost z nóg zakończenie, po którym wręcz nie można się doczekać trzeciego, finałowego już tomu, tej wyjątkowej trylogii. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z którymś z tych tomów, musicie to koniecznie nadrobić, ponieważ już dawno nie czytałam tak fantastycznych książek, które trzymałyby czytelnika w napięciu do ostatniej strony, a po zakończeniu lektury, pozostawały w umyśle na bardzo długi czas. Osobiście już nie mogę się wprost doczekać premiery trzeciego tomu, by poznać zakończenie tej niesamowitej i naprawdę fascynującej historii.
"Zły król" to długo wyczekiwana kontynuacja "Okrutnego księcia", który zachwycił wielu czytelników na całym świecie. Drugi tom posiadał co prawda kilka mankamentów, które mogą przeszkadzać w lekturze, szczególnie po emocjonującym finale pierwszego tomu, jednak mimo tego, był niemal równie fantastyczny, czego doskonałym dowodem jest niesamowite, zwalające wprost z nóg zakończenie, po którym wręcz nie można się doczekać trzeciego, finałowego już tomu, tej wyjątkowej trylogii. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z którymś z tych tomów, musicie to koniecznie nadrobić, ponieważ już dawno nie czytałam tak fantastycznych książek, które trzymałyby czytelnika w napięciu do ostatniej strony, a po zakończeniu lektury, pozostawały w umyśle na bardzo długi czas. Osobiście już nie mogę się wprost doczekać premiery trzeciego tomu, by poznać zakończenie tej niesamowitej i naprawdę fascynującej historii.
Autor: Holly Black
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 394
Ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz