48. Sodomion

Jak doskonale wam już zapewne wiadomo w ostatnim czasie rozpoczęłam Maraton Niedokończonych w związku z którym natychmiast zabrałam się za dokańczanie książek, spośród których pierwszą pozycją okazał się być "Sodomion", czyli książka, którą przed kilkoma laty otrzymałam w prezencie od przyjaciółki. Z ciekawością od razu zabrałam się za lekturę tej pozycji, jednak całkowicie zaskoczona wnętrzem, odłożyłam ja na półkę, gdzie odstała swoje zanim w końcu postanowiłam do niej powrócić, by w końcu ją skończyć i móc powiedzieć co o niej myślę. A myślę o niej wiele rzeczy i to niekoniecznie pozytywnych ku mojemu własnemu rozczarowaniu.

"Sodomion" to zbiór 11 opowiadań, których fabuła osadzona jest w zaawansowanej naukowo i technologicznie przyszłości, w której świat będzie zupełnie inny, ale ludzkie pragnienia, emocje i żądze, pozostaną takie same. Ten świat jest piękny, a przynajmniej powinien taki być i może faktycznie jest. Ludzie się nie starzeją, a nawet jeśli, nikt o tym nie mówi, wszyscy cieszą się zdrowiem i nieskazitelna urodą. Ten świat jest idealny, ale wyłącznie powierzchownie, ponieważ pod maską doskonałości kryją się brzydota i zepsucie, które przenikają ten świat do korzeni, niszcząc jego prawdziwe piękno.

Cóż, myślę, że w pierwszej kolejności muszę zaznaczyć, że ta opinia będzie jeszcze bardziej subiektywna niż zazwyczaj. Powód jest prosty. Sama nigdy nie sięgnęłabym po tą książkę, ponieważ to nie są pod żadnym względem moje klimaty. Nie przepadam zbytnio za erotyką, ale też nie mam z nią ostatnimi czasy problemu. Podobnie sprawa ma się z moimi doświadczeniami z powieściami science fiction, choć tutaj znajdują się wyjątki, które naprawdę bardzo sobie cenię. Problem pojawia się niestety w momencie, kiedy otrzymałam powieść będącą połączeniem obu tych gatunków i choć zdałam sobie z tego sprawę dopiero po lekturze, wyjaśnia to wiele z mojej niechęci która pojawiła się w trakcie lektury tej pozycji. A choć z pewnością pod niektórymi względami ciekawa i poruszająca ważne tematy, powieść ta okazała się zupełnie nie trafionym prezentem, który w końcu zmęczyłam, ale do którego już z pewnością nigdy więcej nie wrócę.

Tym co z pewnością muszę zaznaczyć na samym początku, jest fakt, że opowiadania zebrane w tym zbiorze są sobie bardzo nierówne. Niektóre, będące ciekawymi i intrygującymi, przypadły mi do gustu i zapadły w pamięci, a mówię tu o dwóch pierwszych opowiadaniach, czyli "Grono. Krótka story o miłości" oraz "Kochaj swoją Celię". Te dwa opowiadania zrobiły na mnie naprawdę ogromne wrażenie i nadzwyczajnie mnie poruszyły, pozostawiając po sobie ślad w mojej pamięci, czego niestety nie mogę powiedzieć o żadnym innym z tych opowiadań, ponieważ pozapominałam ich treści, już po kilku dniach, przy czym najgorzej wypadają "Powrót Robinsona" i "Śniąc o Dulcynei", które po prostu gdzieś zniknęły pośród pozostałych opowiadań.

Kolejną wadą większości z tych opowiadań jest również niestety ich długość, ponieważ większość z nich, poza ostatnim, liczy sobie po mniej więcej 40 stron, czyli długość właściwie odpowiednia jak na opowiadanie. Problem pojawiał się jednak w momencie, kiedy te opowiadania były na siłę przeciągane, przez co odnosiłam wrażenie, że były dwa razy dłuższe niż w rzeczywistości i musiałam zmuszać powieki, by się nie zamknęły, ponieważ na większości z nich po prostu zasypiałam, całkowicie znudzona fabułą, którą można było na spokojnie skrócić nie odejmując opowiadaniom na wartości i przekazie jaki ze sobą niosły, czego świetnym przykładem jest "Turystka", ostatnie opowiadanie zawarte w tym zbiorze, które liczy sobie 7 stron, a jego przekaz jest równie jasny jak w przypadku dłuższych opowiadań, jednocześnie dzięki mniejszej objętości nie nudząc czytelnika. No, przynajmniej mnie.

Innym zarzutem, który mam wobec tego zbioru jest fakt, że nie wszystkie zebrane w nim opowiadania, krążą wokół jednego tematu, na co doskonałym przykładem jest choćby "Śmierć Tristana" czy "Inquisitor", które w odniesieniu do całej tematyki zbioru, nie miały tu żadnego sensu. Autor w opowiadaniach obracał się wokół tematyki seksualności, natomiast przytoczone przeze mnie przykłady nie mają z tym tematem nic wspólnego."Śmierć Tristana" miała być współczesną opowieścią o Tristanie i Izoldzie, jednak prawda jest taka, że było to jedno z najbardziej bezsensownych opowiadań, jakie kiedykolwiek przeczytałam i którego przesłania w dalszym ciągu nie mogę znaleźć, mimo że zastanawiam się nad nim już od kilku dni. "Inquisitor" jest natomiast dość abstrakcyjną historią, która w założeniu miała być zabawna i miała zapewnić czytelnikowi nieco oddechu od pozostałych opowiadań. Problem jednak pojawia się w momencie, kiedy mnie to opowiadanie kompletnie nie bawiło, a tylko dezorientowało swoją niejasną treścią. Oczywiście, może ja po prostu nie lubię abstrakcji, ale w dalszym ciągu uważam, że nie ma w tej historii nic, co przykuwałoby na dłużej uwagę.

No dobra, ale ja tyle narzekam, ale chyba musiałam znaleźć w tej historii jakieś plusy, prawda? Owszem, znalazłam. I na całe szczęście jest to plus bardzo znaczący, który nieco rekompensuje mi męczenie się z tą lekturę, ale naprawdę tylko w niewielkim stopniu, bowiem plusem tym, jest z pewnością przesłanie, jakie niosą za sobą te opowiadania, a przynajmniej większość z nich. Nieraz jest to przesłanie, które wyciąga się wprost z jądra najgorszego zepsucia, które wstrząsa człowiekiem aż po koniuszki palców, ale dzięki temu w jak brutalny, żeby nie powiedzieć że wręcz okrutny sposób, są przekazywane, zapadają w pamięć i zmuszają czytelnika do przemyśleń i zastanowienia się, czy przypadkiem w rzeczywistości przyszłość nie będzie właśnie taka, jaką ją wykreował autor. Te opowiadania zmuszą czytelnika do zastanowienia się nad własnym życiem i istotą tego, czym jest miłość i seks, przedstawiając najgorszy ze scenariuszy przyszłości, do którego doprowadzimy jeśli nie zmienimy swoich zwyczajów i pozwolimy by zwierzęce żądze zwyciężyły prawdziwe ludzkie emocje, zabijając w nas to co prawdziwie ludzkie, tworząc z nas istoty, którymi nigdy nie chcielibyśmy się stać.

Jeśli miałaby w kilku słowach podsumować "Sodomion", powiedziałabym, że mimo dobrego pomysłu na przekazanie czytelnikowi ważnych treści i zmuszenie go do zastanowienia nad możliwym obrazem przyszłości, nie jest to pozycja którą komukolwiek bym poleciła. Jest to spowodowane głównie nudą i ilością nieciekawych treści, ale przede wszystkim faktem, że męczyłam się w trakcie lektury, zamiast czerpać z niej przyjemność, co bez względu na przekaz jaki niesie książka jest dla mnie zawsze najważniejsze. Może komuś, kto lubi erotykę osadzoną w klimatach science fiction ta książka przypadnie do gustu, jednak dla mnie była ona kompletnym nie wypałem, do którego z pewnością nigdy więcej nie wrócę.

Autor: Jacek Inglot
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 332
Ocena: 3/10

Komentarze